Wywiad po meczu III-ligowców Małapanew Ozimek - REKORD BIELSKO-BIAŁA

Wywiad po meczu III-ligowców Małapanew Ozimek - REKORD BIELSKO-BIAŁA

Potyczka z zaskakującymi zwrotami sytuacji zeszła na dalszy plan pomeczowego dramatu dwóch graczy z Ozimka, m.in. o tym z rozmowie z Dariuszem Ruckim, kapitanem „rekordzistów”.

Po raz pierwszy od dawien dawna nie znalazłeś się w wyjściowej jedenastce – regres formy?

- Nie wydaje mi się, aby to był regres formy. W poprzednim meczu z Grunwaldem popełniłem dwa błędy, a w sumie straciliśmy wówczas cztery bramki. Jakąś cenę musiałem za to zapłacić. Trener uznał, że lepiej będzie, gdy na wydarzenia na boisku w Krasiejowie spojrzę z innej perspektywy, z ławki rezerwowych.

Nie jest dobrym świadectwem dla gry obronnej zespołu bilans czterech spotkań bez straty gola, na dystansie dwudziestu meczów.

- No tak. Wszyscy zastanawiamy dlaczego tak się dzieje. Jestem przekonany, że mamy fajnie skomponowaną i dobrze zorganizowaną defensywę. Ale tak się składa, że w meczach przeciwko nam rywale mają trzy, cztery sytuacje do strzelenia gola i większość z nich wykorzystują. To boli! Mnie tym bardziej, że czuję się liderem tej formacji. W każdym razie mamy nad czym pracować w przerwie zimowej. A już tak uogólniając, być może dopada nas syndrom „drugiego sezonu beniaminka”? W dużym stopniu mecz z Małąpanwią obrazuje całą rundę jesienną w naszym wykonaniu. Gospodarze mieli trzy okazje bramkowe, po których zdobyli dwa gole. Nawet trudno mieć o to pretensje do naszego bramkarza – Pawła Góry, bo oba gole padły po uderzeniach przedniej marki.

No właśnie, jak wyglądał ten mecz z perspektywy ławki rezerwowych?

- Można go było wygrać, przegrać, a skończyło się remisem. Chłopcy z przodu strzelają, a my nie potrafimy na tym skorzystać. Przy prowadzeniu 2:1 za szybko uwierzyliśmy w powodzenie, a trzeba było ten wynik bardziej przyszanować. I tak mogło skończyć się gorzej, bo gospodarze mieli piłkę meczową w 93. minucie. Dobrze więc, że wszystko tak się skończyło, jak się skończyło. Trzeba jeszcze tylko dobrze zagrać w sobotę ze Skalnikiem Gracze i niech tak liga jesienią się już skończy!

Wiesz już zapewne, że mecz miał dramatyczny finał dla dwójki zawodników Małejpanwi – Bogusława Borowca i Andrzeja Krzymińskiego.

- Niebywały dramat! Wiele rzeczy już widziałem w trakcie swojej piłkarskiej przygody, ale czegoś takiego jeszcze nie, czegoś takiego nie doświadczyłem. Żeby w jednym meczu dwóch chłopaków doznało takich kontuzji?! Trepanacja czaszki i usunięcie nerki u dwóch chłopaków z Małejpanwi – to jest nieprawdopodobne! Akurat tak się złożyło, że jeden wszedł na boisko za drugiego. Pierwszy z poszkodowanych zderzył się nieszczęśliwie w powietrzu z Michałem Bojdysem, drugi niefartownie upadł na murawę. I niech ktoś teraz powie, że sport to zdrowie. Tu absolutnie nie ma pola do żartów, bo w równym stopniu to nieszczęście mogło dotknąć każdego z nas. A sam mecz wcale nie był przesadnie ostry, fauli nie było ani mniej, ani więcej, niż w każdym, innym spotkaniu ligowym. Ale ponieważ stało się to w meczu z naszym zespołem, tym serdeczniej chłopakom z Ozimka współczujemy i życzymy im jak najszybszego powrotu do zdrowia i na boisko.

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości