Ekstraklasa Futsalu Hit Kolejki dla REKORDU!!!
14.Kolejka Ekstraklasy Futsalu: 06.02.15r.Piątek godz.19:30 Hala ul.Złota 67, Zduńska Wola.
GATTA ACTIVE ZDUŃSKA WOLA - REKORD BIELSKO-BIAŁA 2:3!!!
1:0 24:27min.82.Daniel Krawczyk (GATTA ACTIVE ZDUŃSKA WOLA),
2:0 27:29min.49.Michał Szymczak (GATTA ACTIVE ZDUŃSKA WOLA),
2:1 33:22min.11.Wojciech Łysoń (REKORD BIELSKO-BIAŁA),
2:2 36:12min.9.Artur Popławski (REKORD BIELSKO-BIAŁA),
2:3 37:54min.20.Jan Janovsky (REKORD BIELSKO-BIAŁA),
GATTA: 1.Dariusz Słowiński, 78.Marcin Szewczyk, - 4.Krzysztof Adamski, 7.Marcin Stanisławski, 10.Marcin Olejniczak, 11.Igor Sobalczyk(kpt), 14.Michał Marciniak, 17.Rafał Niewiadomski, 27.Jan Rojek, 49.Michał Szymczak, 81.Mariusz Milewski, 82. Daniel Krawczyk.
Trener: Wojciech Sopur.
II Trener: Marcin Stanisławski.
REKORD: 12.Bartłomiej Nawrat, 19.Krystian Brzenk, - 4.Łukasz Biel, 7.Piotr Szymura(kpt), 8.Kamil Kmiecik, 9.Artur Popławski, 10.Rafał Franz, 11.Wojciech Łysoń, 13.Radek Polasek, 14.Łukasz Mentel, 15.Michał Marek, 17.Andrzej Szłapa, 20.Jan Janovsky, 22.Dmytro Kameko.
Trener: Adam Kryger.
II Trener: Andrzej Szłapa.
Żółte kartki: - 8:17.min.8.Kamil Kmiecik, 16:34min.22.Dmytro Kameko (obaj REKORD BIELSKO-BIAŁA),
Czerwone kartki: - 23:27min.22.Dmytro Kameko (za drugą żółtą katrkę), 29:25min.17.Andrzej Szłapa (brutalny faul, obaj REKORD BIELSKO-BIAŁA).
Sędziowali: Andrzej Witkowski (Pomorski ZPN), Marek Czernachowski (Śląski ZPN),Piotr Muszyński (Łódzki ZPN).
Tego, że w tym spotkaniu sporo się będzie działo można się było spodziewać, ale skala wydarzeń przerosła oczekiwania. Oba zespoły rozpoczęły ze sporym respektem dla rywala, wyraźnie za cel stawiając sobie przede wszystkim, zachowanie czystego konta. Dlatego zarówno Dariusz Słowiński jak i Krystian Brzenk głównie wyłapywali, bądź odbijali piłkę po strzałach z dystansu – wypracować naprawdę stuprocentowej okazji obu zespołom przez długi czas się nie udawało.
Dopiero w ostatnich minutach pierwszej połowy, żywiej zabiły serca kibicom Rekordu– dwukrotnie za sprawą Kamila Kmiecika. Najpierw w 16 minucie po podaniu Dmytro Kameko, mimo że wyraźnie ciągnięty przez rywala za koszulkę, zdołał oddać strzał, niestety trafiając w słupek. To chyba wszystko co można było „wyciągnąć” z tej akcji, przy milczącej aprobacie arbitrów, którzy ewidentnego przewinienia w polu karnym widzieć nie chcieli. Zdecydowanie lepiej napastnik Rekordu mógł się natomiast zachować w 18 minucie, kiedy po zagraniu Andrzeja Szłapy znalazł się w idealnej pozycji, przegrywając jednak pojedynek ze Słowińskim. Tak więc po pierwszej połowie sprawiedliwy remis, może z lekkim wskazaniem na biało-zielonych, ze względu na wyżej opisane sytuacje.
Prawdziwe emocje, o które zadbały wszystkie trzy frakcje uczestniczące w boiskowych wydarzeniach, rozpoczęły się w drugiej części gry. Nieszczęście, sprawnie jak do tej pory funkcjonującej ekipy bielszczan rozpoczęło się w 24 minucie, kiedy za drugą żółtą kartkę boisko opuścić musiał Kameko, jak do tej pory jeden z najaktywniejszych rekordzistów. Jego koledzy przetrzymali równo połowę z dwuminutowego okresu gry w osłabieniu – w 25 minucie Brzenka pokonał Daniel Krawczyk.
Najlepszy snajper miejscowych, który trzeba przyznać, rozgrywał bardzo dobre zawody, jeszcze wczoraj nie mógł być pewien swego występu. Otrzymał bowiem przed tygodniem w Chorzowie, siódmą żółtą kartkę eliminującą go z dzisiejszego pojedynku. To chyba najsłynniejsze w środowisku sędziowskim „żółtko” w obecnym sezonie, szczególnie biorąc pod uwagę jego przechodni charakter. Najpierw bezpośrednio po meczu z Clearexem sędziowie kartkę Krawczykowi zabrali by obdarować nią jego kolegę z zespołu – Michała Marciniaka. Na tym rola arbitrów tamtego meczu dobiegła końca, ale wyższe sędziowskie instancje temat nurtował nadal – zabrano więc kartkę Bogu ducha winnemu Marciniakowi i oddano Krawczykowi. Koniec? Bynajmniej – ostatecznie tą przechodnią nagrodą za boiskowe wyskoki uraczono... bramkarza Gatty – Dariusza Słowińskiego, a oswobodzony z niepotrzebnego balastu Daniel Krawczyk finalnie przeciwko rekordzistom zagrał.
Trudno powiedzieć czy rozjemcy prowadzący zawody w Zduńskiej Woli mieli na uwadze swoistą nietykalność napastnikaGatty, ale faktem jest że mógł on liczyć na ich wyjątkową wyrozumiałość, w przeciwieństwie do zawodników gości. Z boiska wyleciał Kameko, za swoje dwa jedyne faule w meczu, a zdecydowanie częściej faulujący Krawczyk pozostał na nim do końca, nie zobaczywszy nawet żółtej kartki.
W 28 minucie po faulu na Krawczyku, dodajmy jak najbardziej słusznie odgwizdanym, z rzutu wolnego mocno i precyzyjnie uderzył Michał Szymczak– piłka wylądowała pod poprzeczką bramki Brzenka. Przez długi czas, bielszczanie sprawiali wrażenie podłamanych takim rozwojem wypadków, a w dodatku przeżyć im przyszło kolejną kartkową przygodę.
W 29 minucie podanie do - oczywiście – Daniela Krawczyka, który przyjął piłkę na udo, a następnie wypuścił ją sobie do przodu za pomocą... ręki. W tym momencie został powstrzymany nieprzepisowo przez Andrzeja Szłapę. Miejsce akcji? Połowa boiska, okolice linii bocznej. Decyzja? Czerwona kartka dla Szłapy za... pozbawienie przeciwnika stuprocentowej sytuacji do zdobycia bramki.
Niejako przy okazji na trybuny odesłany został, próbujący interweniować trener Adam Kryger, a przed rekordzistami były kolejne dwie minuty gry w osłabieniu. Niewątpliwie niewielu było wśród bielskich kibiców takich, którzy wierzyli w to, że można jeszcze w tym meczu coś ugrać. Ale jak pokazały kolejne minuty opisana wyżej sytuacja wyzwoliła wśród naszych zawodników dodatkowe pokłady energii. Przetrzymawszy okres gry przeciwnika w przewadze, przystąpili do ataku, zdobywając na początku 34 minuty kontaktową bramkę - po podaniu Kmiecika,Wojciech Łysoń„na raty” pokonał Słowińskiego. Ten gol był równie ważny dla rekordzistów jak i dla „Łysego” - po długim okresie niemocy strzeleckiej „przełamał się” w najlepszym możliwym momencie.
O końcowym rezultacie zadecydowały doskonale rozegrane stałe fragmenty gry - najpierw rzut rożny a następnie aut. Do wyrównania doprowadził Artur Popławski, wykorzystując podanie Jana Janovskiego i pięknym strzałem posyłając piłkę w „okienko” bramki zduńskowolan. Natomiast trzy punkty dał nam popularny „Honza” - tym razem z autu lobem zagrał Rafał Franz, a wolej czeskiego obrońcy Rekordu wylądował w bramce strzeżonej przez Słowińskiego.
Chwała naszym zawodnikom, biorąc pod uwagę okoliczności, nie sposób nie być usatysfakcjonowanym końcowym rozstrzygnięciem. Życzylibyśmy sobie taki zespół Rekordu zobaczyć w każdym następnym ligowym pojedynku.
MH
Komentarze