Mecz Towarzyski Futsal:
O ile pierwsza z potyczek bielszczan z mistrzami Malty była ciekawym spotkaniem, to rewanż był jeszcze bardziej atrakcyjnym widowiskiem. Pierwsza połowa piątkowego starcia dostarczyła sporo futsalowej jakości, druga – obfitowała w szereg bramkowych akcji. Z dużym animuszem, grając wysokim pressingiem, rozpoczęli Maltańczycy, zmuszając gospodarzy do dużego wysiłku w defensywie. Ponieważ miejscowi nie zamierzali ustępować pola, sporo działo się pod obu bramkami. Wystarczy wspomnieć, że tylko w 7. minucie, w odstępie bodaj 40. sekund, Zvezdan Vuković trafił w słupek, na co odpowiedzieli uderzeniami – Jan Janovsky (w poprzeczkę) i Paweł Machura (w słupek)! Zapalczywej energii gościom wystarczyło mniej więcej do 12. minuty. Po tym czasie inicjatywę przejęli „rekordziści”. Efektem przewagi Rekordu były gole Wojciecha Łysonia (po świetnym dograniu Douglasa) i Radka Polaška, po efektownym strzale z powietrza. Prowadzenie gospodarzy mogło być bardziej okazałe, ale strzał z przedłużonego rzutu karnego Artura Popławskiego efektownie obronił Nicholas Farruggia.
„Biało-zieloni”, ani myśleli zwalniać tempa po przerwie. Na bramkę gości sunęły kolejne ataki, z których trzy zakończyły się ulokowaniem piłki w siatce. Przyznać trzeba, że w tej fazie podopieczni Andrzeja Szłapy prezentowali się równie efektywnie, co efektownie. Każde z trzech trafień bielszczan było z gatunku - „palce lizać”. Dopiero przy prowadzeniu 5:1 gospodarze rozluźnili nieco szyki. Na chwilowej dekoncentracji zespołu aktualnego wicelidera Futsal Ekstraklasy skorzystał w Mark Zammit. Z kolei wpływ na obraz końcowych minut meczu miała decyzja Frane Despotovicia (Chorwat nie wystąpił w meczu z powodu niegroźnego urazu - przy. TP) o desygnowaniu na boisko lotnego bramkarza. Grając z przewagą liczebną w polu futsalowcy Luxolu zmniejszyli rozmiary porażki, po silnym uderzeniu Williama Barbosy.
Fakt, iż oba towarzyskie spotkania wygrali bielszczanie ma drugorzędne znaczenie. Najistotniejszą była możliwość cennej gry z dotąd nieznanym, ale bardzo wartościowym rywalem. Dla obu stron była to bez wątpienia korzystna i pożyteczna rywalizacja, i co niemniej ważne – ze sporymi szansami na kontynuację.
Foto: Artur Jarczok (beskidzka24.pl)
Komentarze