Futsal: Bartłomiej Nawrat: 40 minut dzieli nas od realizacji marzeń
Był jednym z bohaterów turnieju eliminacyjnego w Portugalii. Bez względu na to, kto jest selekcjonerem reprezentacji Polski w futsalu w bramce jest jednym z pewniaków. Bartłomiej Nawrat. Mimo ogromnego doświadczenia nadchodzący mecz z Kazachstanem o awans do Mistrzostw Świata będzie najważniejszym wydarzeniem w jego karierze reprezentacyjnej.
Myślisz już o meczu rewanżowym z Kazachstanem?
Bartłomiej Nawrat: Do tej pory też myślałem o lidze, walczę z Rekordem Bielsko-Biała o tytuł mistrzowski, ale już z tyłu głowy zaczyna ten rewanż siedzieć. Że właściwie 40 minut dzieli nas od tego czy pojedziemy na Mistrzostwa Świata, czy też nie. Dla każdego z nas wyjazd na taki turniej to ogromne marzenie, może największe w sportowym życiu. Nie da się więc tego wyrzucić z głowy.
Jaka była w ogóle Twoja pierwsza myśl, gdy dowiedziałeś się, że wylosowaliście Kazachstan?
B.N:Chcieliśmy przed losowaniem trafić na Kazachstan lub Azerbejdżan. Inne drużyny były jeszcze silniejsze, ale Kazachstan to trzecia drużyna Mistrzostw Europy, rewelacja tego turnieju. Jak jechaliśmy na zgrupowanie do Szczecina to nie było zbyt optymistycznie. Bo opieraliśmy się przede wszystkim na wiedzy z turnieju. Ale trenerzy dobrze rozpracowali przeciwnika i z każdym dniem nasza wiedza i tym samym nastroje się poprawiały. Trenerzy dobrali odpowiednią taktykę, a my coraz bardziej wierzyliśmy, że uda nam się sprawić niespodziankę. Ostatnie dwa dni to wszyscy wręcz wiedzieliśmy, że możemy pokusić się o wygraną.
Rozumiem, że tak wiele Wam dało to zgrupowanie. Umocniło was, uwierzyliście podczas obozu w Szczecinie, że jesteście w stanie to spotkanie wygrać?
B.N:Tak. Mieliśmy z jednej strony dużo tych treningów w Szczecinie, z drugiej strony jednak mało. Myśleliśmy na początku: „kurcze, osiem dni zgrupowania, będzie dużo treningów”. Potem jednak z dnia na dzień tego czasu ubywało, a my zauważaliśmy, że jeszcze jest wiele rzeczy do zrobienia… Trenerzy jednak, zwłaszcza Błażej Korczyński, wykonali bardzo dobrą robotę, szczególnie pod kątem analizy.
Odchodząc na chwilę od meczu z Kazachstanem. Szczecińskie zgrupowanie było najdłuższe w Twojej reprezentacyjnej karierze?
B.N:Chyba dłuższego nie mieliśmy. Za trenera Klaudiusza Hirscha mieliśmy tygodniowe. Też wtedy było bardzo pracowicie. Te było jednak dłuższe i na pewno jedno z dłuższych w mojej reprezentacyjnej przygodzie.
Jak wyglądały reakcje w drużynie na ten remis 1:1?
B.N:Z jednej strony się radowaliśmy, że wywalczyliśmy w końcówce remis. Z drugiej jednak był ten niedosyt:„kurczę mogła jeszcze ta jedna bramka wpaść” mówiliśmy. Trochę radości więc było, ale też i trochę niedosytu. Ale też wniosek płynący z tego spotkania był taki, że wiemy, że jesteśmy w stanie zagrać dobrze przeciwko trzeciej drużynie w Europie.
No właśnie przekonaliście się, że Kazachowie to nie są jacyś nadludzie. Że to tacy sami zawodnicy jak Wy. To chyba też ogromny plus tego spotkania.
B.N:To mówił nam Błażej Korczyński. Oni trenują ze sobą od dwóch lat. Wyobraźmy sobie jak my byśmy „wyglądali”, gdybyśmy trenowali dwa lata jednym składem. Bo przecież ta obecna kadra utworzyła się przed eliminacjami. Pracujemy więc wspólnie pół roku. Jest to fajna grupa młodych ludzi, no może nie licząc mnie i Marcina Mikołajewicza (uśmiech), którym się chce. Młodzi chcą, my starsi pomagamy, więc na pewno w meczu rewanżowym nie damy plamy.
Z jakimi nadziejami jedziecie na ten rewanż?
B.N:My nie mamy nic do stracenia. Jak my wygramy to będzie to sensacja i ogromny sukces dla nas. Jak Kazachowie przegrają to dla nich będzie to blamaż. Bo co? Trzecia drużyna Europy nie pojedzie na Mistrzostwa Świata? 40 minut nas dzieli od sukcesu. My jedziemy nastawieni tam na walkę, na zapierdzielanie przez pełne 40 minut. I chcemy by po meczu w Polsce mówili, że futsal jedzie na Mistrzostwa Świata.
Dla Ciebie to będzie najważniejszy mecz w bogatej karierze reprezentacyjnej?
B.N:Kiedy wcześniej graliśmy eliminacje, to zawsze trafialiśmy na potęgi. Portugalię, Hiszpanię czy inne czołowe reprezentacje. Wychodziła wtedy jedna reprezentacja, a my najczęściej zajmowaliśmy drugie lokaty. Teraz udało się przejść eliminacje, trafić do baraży. Wynik pierwszego meczu sprawia, że jesteśmy w grze. I ważniejszego meczu chyba faktycznie nie grałem jeszcze w reprezentacji. Jest to troszkę przeżycie.
I to zapewne będzie dla wszystkich przeżycie.
B.N:Myślę, że dla młodych zawodników jeszcze większe niż dla mnie.
Nie obawiasz się, że znając temperament miejscowych kibiców, klimat jaki może towarzyszyć temu spotkaniu, może naszych – zwłaszcza młodych zawodników – presja trochę sparaliżować?
B.N:Wiadomo, że na pewno będzie kocioł w hali, ponadto pełno kibiców. Ale myślę, że każdy ma w świadomości rangę tego meczu i fakt, że taka szansa może się długo nie przydarzyć, chociaż mamy nadzieję, że się przydarzy. Jedziemy tam jednak po niespodziankę.
Co może być kluczowe w tym spotkaniu?
B.N:Musimy strzelać bramki. Jak zaczniemy strzelać… to wyjedziemy z Kazachstanu jako zwycięzcy.
Właściwie to może Ty te słowa powinieneś sobie wziąć do serca. Nie muszę Ci przypominać kto zaliczył ostatniego hat – tricka w reprezentacji Polski (Bartłomiej Nawrat właśnie – przyp.red.)
B.N:Mogą być różne scenariusze w tym spotkaniu. Ale oglądaliśmy analizę ich meczów i Kazachowie raczej takich bramek przez całe boisko nie tracili. Mają dość twardą obronę i nawet gdy bramkarz przejmie, to ostatni zawodnik już jest w bramce i ciężko ich zaskoczyć. Ale oczywiście nie mówię nie. Czy ja, czy też Rafał Krzyśka – bo przecież Rafał ma bardzo dobrze tą stopę ułożoną i ma chyba więcej tych bramek strzelonych w lidze. Ale przede wszystkim bramkarze niech zajmą się swoją rolą, zawodnicy są od strzelania.
Rozmawiał:Tadeusz Danisz Żródło:www.laczynaspilka.pl
Rewanżowe spotkanie o awans do finałów MŚ: Kazachstan - Polska, odbędzie się 12.04.2016r. w Ałmatach.
Komentarze